Jak zacząć wpis na bloga po 100 latach niepisania? W wakacje 2013 wydarzyło się coś strasznego. Źli ludzie zaatakowali serwery firmy, na której mam wykupiony hosting, a co za tym idzie – mój blog został skasowany. Blogerzy i inni działacze internetowi dzielą się na tych, którzy robią kopię zapasową i na tych, którym jeszcze nie skasowali danych. Jak się domyślacie, zmieniłem grupę drugą na pierwszą, ale dopiero po fakcie.

 Udało się odzyskać część notek, która pewnie się pojawi niedługo, ale w życiu się pozmieniało i korzystając z pretekstu skasowania bloga bardzo ograniczyłem (żeby nie napisać porzuciłem) działania internetowe, prowadzenie bloga i fanpejdża – wylogowałem się do życia.

 Internet to wspaniałe narzędzie do zarabiania pieniędzy, rewelacyjne miejsce do dzielenia się pasjami, dobra opcja na poznanie nowych osób o podobnym profilu zainteresowań, podyskutowanie na forach czy ostatnio modnych grupach tematycznych czy też na [tu dopisz swoje].

Obserwuję własne życie, a czasem też bardziej lub mniej wnikliwie poczynania moich bliższych lub dalszych znajomych i zauważyłem, że wielu z nas spędza w intrenecie dużo więcej czasu niż jest to konieczne. Sam złapałem się na tym, że na fejsbuczku przebywałem kilka godzin, a pracując przy komputerze zaglądałem tu, tam i jeszcze gdzieś, a w rezultacie zadania, które były do wykonania w godzinę zajmowały dwie…

 Być może masz podobny problem i denerwuje Cię ilość czasu jaką spędzasz przy komputerze. Jeśli tak, to powiem Ci co mi pomogło w ograniczeniu marnowania czasu każdego dnia na przeglądanie dziwnych powiadomień. Nikogo nie namawiam do ascetyzmu, bo nie jestem zwolennikiem popadania w skrajności w skrajność i uważam, że wszystko jest dla ludzi, ale warto zastanowić się czy komputer, który miał ludziom skracać czas działania, przypadkiem go nie wydłuża.

 Co się zmieniło w kontekście używania facebooka:
– wyłączyłem wszystkie powiadomienia, w które nie klikam. Wydaje się oczywiste, ale nie zawsze jest. Ile razy wchodzisz na facebooka masz 10 powiadomień, a klikasz tylko w 3, bo reszta to zaproszenia do gier lub post w grupie, której i tak nie śledzisz na bieżąco?

 – ukryłem w aktualnościach wszystkie osoby, których poczynania na portalu społecznościowym mnie w żaden sposób nie inspirują. Oczywiście lubię czasem lajknąć dobre zdjęcie koleżanki czy pozytywny status i nie wszystko co znajdzie się na moim wallu musi mnie intrygować i zmuszać do rozmyślań oraz motywująco nakręcać, ale ile można czytać „mądrości życiowe” z kwejka czy oglądać jak to się kocha swoje kochanie (inne co 4 miesiące)?

 – przeglądam facebooka w telefonie zamiast na komputerze . Znam osoby, które są używają fejsa z poziomu telefonu, ale tylko dlatego że nie mogą zobaczyć aktywności znajomych z poziomu komputera (bo nie ma ich np. w domu, a są bardzo ciekawi), ale ja postanowiłem inaczej. Codziennie gdzieś idę czy jadę samochodem. Powiadomienia sprawdzam po drodze, na czerwonym świetle lub w kolejce przy kasie, dzięki temu po powrocie do domu nie muszę odpalać komputera, bo przed chwilą kliknąłem to, co mnie interesowało. Mam już oglądanie fejsbuczka zaliczone.

 – bliscy znajomi. Wspaniała opcja. Do bliskich znajomych wrzuciłem tych, z którymi kontaktuję się najczęściej, ale również tych którzy mnie w jakiś sposób inspirują. Mają pasję, dają mądre linki czy dzielą się pozytywną energią. Po wejściu na fb i kliknięciu tej grupy znajomych mam pewność, że zobaczę tylko to co mnie interesuje. Zobaczyłem? Ok, mogę opuścić.

 – wyznaczam w kalendarzu czas na facebooku. Oczywiście nie chodzi tu o to, że skoro mam wpisane, że jestem na fejsie od 19:00 do 20:00 to nagle o 20:00 zamykam wszystkie okna i w panice wyłączam stronę. Zacząłem po prostu zastanawiać się po co muszę wejść i ile mi to mniej więcej zajmie. Robię co potrzebuję i znikam, bo mam następne sprawy do odhaczania w danym dniu.

 – bywają dni, że „nie ma mnie w internecie”. Ostatnie dni takie były. Nawet jeśli czymś się podzieliłem to nie klikałem, żeby wchodzić w dyskusję z komentującymi. Owszem, zrobię to, ale dopiero po napisaniu tego wpisu. Moja ostatnia nieobecność trwała kilka dni i naprawdę nie czułem jakiejś ogromnej pustki. Jeśli nie musisz być na fb ze względu na pracę czy inne aspekty to zrób sobie trochę wolnego i zobacz jak się z tym czujesz.

 No dobra, ale wpis nie byłby wartościowy, gdybym nie podzielił się tym co osiągnąłem dzięki ograniczeniu facebooka.

 1. Więcej pracuję – miałem często wrażenie, że mógłbym dać z siebie więcej i pracować więcej. Teraz nie mam z tym problemu.

2. Mam spokojniejszą głowę – nie oram się tekstami typu: „po co ja to klikam, znowu zgubiłem się w internecie i mam godzinę życia do tyłu”.

 3. Zarabiam więcej pieniędzy – to chyba nie wymaga komentarza i wynika to z koncentracji na celu i oczywiście z punktu pierwszego.

 4. Mam bardziej zaplanowane treningi – często najpierw trenuję, a potem siadam do kompa, bo gdy było odwrotnie ciężej było ruszyć się na trening.

 5. Czytam więcej książek – zdarzało się, że siedziałem do wieczora, a potem szedłem spać. Zastąpiłem kompa książką i czuję się z tym lepiej.
 
By się jakaś puenta przydała. Niech będzie nią ten krótki teaser.

Spodobał Ci się wpis? Mam jeszcze więcej wartościowej wiedzy dla Ciebie.
Dowiaduj się o nowych wpisach przed wszystkimi.

Subscribe
Powiadom o
guest
7 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
agatamusz

Pięknie, że czytasz przed snem!
Wartościowe, dobre sposoby. No i miło, że wróciłeś. 🙂

agatamusz

I ten ptaszek od twitterka. Uroczy jak zawsze. 😀

agatamusz

Dzięki za zachętę – będę. 😀

[…] na życie. Faktem jest, że ostatnimi czasy sporo osób poblokowałem na fejsbuczku. (Kliknij tutaj jak nie wiesz czemu ), ale i tak nie uniknąłem fali filmów, w których jedna osoba pije jakiś […]

Katarzyna Marciniuk

Fajne porady, skorzystam. Sama juz tez tak robię czasem ze przeglądam w tel w ciągu dnia i właśnie na czerwonym świetle m.in (uśmiechnęłam sie jak to przeczytałam 🙂 ) i jak wracam do domu późnym wieczorem to tez juz nie włączam kompa. dobrze ze zwrociles na to uwagę bo w internecie łatwo sie zgubić i stracić czas 🙂