Wstawanie rano jest bez sensu. Ja od zawsze spóźniałem się na pierwsze lekcje albo je odpuszczałem. Na studia też mi nie było spieszno. „Nie muszę jeszcze wstać. Nic się nie stanie jak poleżę jeszcze 5 minut”… Znasz to?
Ja, jako człowiek o wysokim poziomie wyjebki, mogłem sobie pozwolić na takie lajtowe traktowanie tematu, ale jak ktoś nagina z rana do pracy, bo musi wykarmić rodzinę, a nie lubi rano wstawać, to dopiero ma przechlapane. Chciałbym jeszcze raz napisać pierwsze zdanie, ale trochę dłuższe: Wstawanie rano jest bez sensu, jeśli nie wiesz po co wstajesz. Jeśli nie wstajesz po to, by przybliżyć się do swoich marzeń. Jeśli podnosisz się i robisz coś, czego nie lubisz to… tak, wtedy jest bez sensu.
Inaczej sprawa wygląda, gdy wymagasz od siebie, żeby Twój dzień był najświetniejszym dniem dotychczasowego życia albo chociaż nieco do niego zbliżony.
Tak, tak. Pamiętam o ludziach, którzy lubią działać w nocy… Nie śmiem tego negować. Jeśli ktoś lubi i ma wtedy większe efekty, niż gdyby wstał rano i działał, niechaj pracuje do rana, a śpi do popołudnia. Jest jedno „ale”. Niech to będzie Twój stały tryb, bo jeśli raz działasz w nocy, żeby za kilka dni wymyśleć postanowienie o wcześniejszym wstawaniu, a następnie wracać do starego podejścia, to zrobisz więcej szkód niż pożytku. Nasz organizm to nie plastelina. To maszyna, której nie da rady ciągle przestawiać. Człowiek przez tysiąclecia był stworzeniem aktywnym za dnia. To dopiero postęp technologii umożliwił mu przeniesienie aktywności na godziny po zachodzie słońca. Dziś nikt nie pamięta czasów, gdy pracę zaczynano o świcie i kończono o zmierzchu, a poza tym jak z podstawówki wiemy, słońce wywiera pozytywny wpływ na procesy zachodzące w naszym organizmie. I wpływu tego nie da się niczym zastąpić. Słoneczne światło reguluje gospodarkę hormonalną, stymuluje wchłanianie niezbędnych elementów, np. wapnia i fosforu. Próba zastąpienia dziennego, a więc naturalnego światła sztucznym wytrąca wrażliwy ludzki organizm z równowagi. Jednak,jak wspomniałem, nie podważam trybu nocnych marków, ale nie lekceważ tego, co napisałem wyżej.
Dlaczego pozytywnie jest rano wstać?
Dla mnie na pierwszym miejscu są dwa doznania: jeszcze dzień się nie zaczął, a ja już zrobiłem coś dobrego dla siebie/swojego biznesu/etc.. Drugie: odczuwam to głównie wtedy, gdy jestem na dworze… cisza, której nie można poczuć w dzień czy wieczorem. Wtedy ćwiczę albo biegnę i po prostu żyję chwilą.
Po kilku dniach, a już na pewno tygodniach, organizm przyzwyczaja się do takiego trybu życia i dni wyglądają o wiele produktywniej. Jeśli o poranku mam zrobione najważniejsze rzeczy, wieczorem mogę się odprężyć bez wyrzutów sumienia. Niezałatwione sprawy nie nawarstwiają się. No i zasypianie – z tym absolutnie nie mam problemu, jeśli zafunduję sobie poranny trening. Dobry dzień równa się pozytywnemu zmęczeniu. To z kolei daje dobry sen, dzięki któremu łatwo następnego dnia bez problemu wstaję z łóżka i rozpoczynam fajnie dzień… I pozytywne koło toczy się.