Temat dobrego i energicznego wstawiania to złożony proces. Na jakość snu składa się wiele czynników, a przede wszystkim splot zdarzeń w ciągu dnia poprzedzających pójście do łóżka lub tych zaplanowanych dnia następnego, oczywiście zakładając, że sen odbywa się w nocy. A najlepiej dla nas gdy odbywa się właśnie wtedy. Na pewno na gorszą jakość snu wpływa stres i złe odżywianie. Przypomnij sobie jak Ci się spało przed ostatnim ważnym egzaminem, na którym Ci zależało albo jaki dużo energii było w Tobie o poranku, po wieczorze z wódeczką zagryzaną pizzą czy innymi sportowymi odżywkami imprezowymi. Z wydarzeniami okołoregeneracyjnymi, takimi jak sen to sprawa złożona. Podobnie z odchudzaniem – nie wystarczy pić herbatki fit, żeby odnieść sukces. Używanie budzika, żeby nie napisać walka z budzikiem możne być uznawana za końcowy etap snu, a jednocześnie za pierwszą wygraną/przegraną bitwę w ciągu dnia.
Drzemka po budziku – czy każdy jej używa?
Oczywiście jest dostęp do badań i oczywiście przeczytałem mnóstwo na ten temat, ale zapytałem również o to moich znajomych. Takich, których znam osobiście, z którymi rozmawiałem na żywo, którzy są autentyczni i namacalni. Taki target pozwala mi ocenić sytuację bardziej życiowo niż badania amerykańskiego doktora. Osoby, które odpowiedziały mi o przycisku „drzemki” można podzielić na dwie, a w właściwie to na trzy grupy: używających,nie używających oraz tych, którzy używają czasem.
Najczęściej przewijający się argument za używaniem drzemki po pierwszym budziku:
Myśl o tym, że mogę pospać jeszcze 10-30 minut jest świetna.
W drugiej grupie znajdują się osoby, które nie przestawiają budzika, a motyw przewodni jest taki:
Po wstaniu z łóżka mam określoną ilość czasu na wykonanie określonych czynności więc bez sensu jest przestawiać budzik na później.
Trzecia grupa to reprezentanci stwierdzenia następującego:
Zależy po co muszę wstać.
Co dzieje się między dźwiękami drzemki?
Twój organizm to nie maszyna. W sumie to nawet maszynę bez sensu jest włączać i wyłączać, a to właśnie robisz budząc się i idąc znów spać. Podczas snu ciało ma niższą temperaturę, krew krąży wolniej, budzisz się, a ciało razem z Tobą, już jest przygotowane do startu, a Ty pach. I znowu śpisz. Twój organizm czuje się wtedy trochę zagubiony i oszukany, a 10 dodatkowych minut snu może narobić więcej szkody niż pożytku, ponieważ po zaśnięciu rozpoczyna kolejny cykl, który zostanie zaraz przerwany.
Nie używam drzemki i dobrze mi z tym
Od ponad roku jestem w drugiej grupie znajomych, o których pisałem wyżej. Nie oszukujmy się. Jeśli śpimy za mało na co dzień to dodatkowe kilka minut nic nie da, a problem jest szerszy i wynika z naszego stylu życia. Nie nastawiam budzika 7 dni w tygodniu, ale jeśli tego nie robię to nie robię do końca, a nie trochę. Mam tu na myśli: „W sumie nastawiłem ten budzik, ale w sumie mogę pobiegać wieczorem”. Decyzję o tym, że wstajesz o konkretnej godzinie podejmujesz dzień wcześniej, jeszcze wtedy kiedy Twoją świadomość ogarnia temat. Jeśli resztkami sił, ledwo widzą,c ustawiasz budzik, mówiąc do siebie: „Prawie zapomniałem o postanowieniu! Bieganie jutro rano. Muszę iść!” to jest duże prawdopodobieństwo, że Twój mózg nie potraktuje tej propozycji poważnie i rano zostaniesz w łóżku.
Jest jeszcze jeden bardzo ważny aspekt. Wstając o założonej godzinie już na samym początku dnia osiągasz pierwszy sukces i skreślisz pierwsze zadanie z listy zadań, o ile takową posiadasz, a polecam mieć. Doświadczysz na pewno pozytywnej energii już na stracie dnia pełnego wyzwań.
Hmmm… no to jestem w szoku 🙂 bo odkad zyje, to nie pamietam, bym kiedykolwiek wstala bez ’10 min drzemki’. Czasem nawet ustawiam sobie 3 budziki, kazdy po 10 minutach… Ciekawe… musze sprobowac od razu wstawac 😉