W tym sezonie zaplanowałem dwa triathlonowe starty. Analizując najlepsze imprezy w 2015 roku wiedziałem, że do zawodów nie będę w stanie przygotować się tak, jakbym sobie tego życzył. Tak więc postanowiłem skoncentrować swoją uwagę na: Bydgoszcz Triathlon (dystans 1/4 IM [0,95 – 45 – 10,5km]) oraz Herbalife IRONMAN 70.3 Gdynia (1/2 IM).

Do Bydgoszczy pojechałem dzień wcześniej (85km od miejsca zamieszkania) z samym rowerem, jednak dowiedziałem się, że następnego dnia strefę zmian będzie trzeba opuścić do 9:15. Doszedłem do wniosku, że to bez sensu, żeby zrywać się tak rano, a czekać trzy godziny na start, do 12:00. Wróciłem, pojechałem raz jeszcze z resztą ciuchów – lubię wycieczki.

Pływanie

W poprzednich triathlonach pływałem w morzu, w jeziorze, ale w rzece pierwszy raz. Tradycyjnie już ostatnio spóźniłem się na początek zawodów. Tak wspaniale logistycznie to rozegrałem, że nie czekałem ani minuty w Niedzielę na start. Organizatorzy też na mnie nie czekali… Nie będąc pewien czy bramka przed wejściem do wody załapała mój czip wskoczyłem do wody gdy już wszyscy płynęli z dobre dwie minuty. Na tri nie ma czasu netto i brutto więc już byłem w plecy na starcie, ale tego dnia akurat poprawienia życiówki z ciężkiego Górzna byłem pewien. Nie zdążyłem ustawić Garmina, co spowodowało, że nie znałem średnich czasów potem ani na rowerze, ani na biegu. Pokonanie etapu pływackiego to dla mnie najgorsza rzecz na zawodach, w rzece było jeszcze ciężej niż zwykle. Po długich 26 minutach biegłem do mojej kochanej Szosy… Na każdych zawodach dziękuję Bogu, że się nie utopiłem : )


Rower

Coś źle doczytałem o trasie, bo byłem przekonany, że będzie płaska, a była… prosta. Nie przeszkodziło mi to zrobić najlepszej średniej w życiu na zwodach. 32,5 km/h to dla mnie niesamowity wyczyn. Głowa była nastawiona, że to tylko 45 kilometrów i bez względu na profil trasy cisnąłem ile sił w nogach. Wiatr tego dnia nie odgrywał praktycznie żadnej roli, a ja minąłem wielu zawodników na dużo droższych sprzętach. Choć trzeba przyznać, że również byłem wyprzedzany. Zawsze duży szacunek budzi we mnie, kiedy wyprzedzi mnie gość, który jest dwukrotnie starszy ode mnie ; ) Z roweru jestem przezadowolony!
Bieg

Wbiegając na trasę pomyślałem, ze jestem szczęściarzem. Przede mną dziewczyna, w tristroju z trityłeczkem. Pomyślałem „to będzie przyjemne bieganie, bo ma dobre tempo, takie którym planuje biec.” Czar prysł po 500 metrach. Laska przeszła do marszu. Zacząłem się śmiać na głos, mam nadzieję, że nie pomyślała, że to z niej. Bieganie było bardzo przyjemne, o ile można nazwać bieganie na triathlonie właśnie w ten sposób. Nawet to, że parę razy wpadłem na ludzi spacerujących po Bydgoszczy miało swój klimat. Po szóstym kilometrze zastanawiałem się jak Ci ludzie robią pełny dystans Ironman? Przecież bieganie maratonu po 180km roweru oraz prawie 4 pływania to jakaś abstrakcja. Swoją drogą już się nie mogę doczekać jak będę wspominał tą niedojrzałość głowy do tych wyczynów.

Po wbiegnięciu na metę Ewi mówi: „Ty, zobacz jaki czas zrobiłeś!”. Faktycznie na zegarku była życiówka poprawiona 21 minut – 2:44:23. Kilka godzin później po porównaniu zapisu GPS swojego i znajomych okazało się, że w Bydgoszczy znowu nie potrafią liczyć. Trasa zamiast 10,55 wynosiła 9,7 kilometra. Gdyby dystans był prawidłowy też śmignąłbym zaplanowaną życiówkę, tylko mniejszą. Jakieś około 2:49. Jednak oficjalnie mogę powiedzieć, że zrealizowałem 2 z 5 celów na ten rok. Pierwszy cel był zrobiony w Gdyni. Kolejny też zaplanowany tam. najtrudniejszy i najmniej realny, szczerze mówiąc to liczę na cud w Herbalife Ironman 70.3 Gdynia, który już 9 sierpnia!

Spodobał Ci się wpis? Mam jeszcze więcej wartościowej wiedzy dla Ciebie.
Dowiaduj się o nowych wpisach przed wszystkimi.

Subscribe
Powiadom o
guest
1 Komentarz
Inline Feedbacks
View all comments

[…] To za sprawą planu na rok 2015, który zakłada poprawienie najlepszych czasów na: 1/4 Ironman (zrobione), 1/2 Ironman (zrobione – relacja później), Półmaraton (zrobione – to właśnie ta […]