Praktycznie cały sezon siedziało mi w głowie marzenie, że warto pobiec półmaraton poniżej 1:40. Do poprzedniego biegu na 21,1 przygotowywałem się na rowerze. Kręciłem, kręciłem i nawet schudłem 3 kilogramy, jednak zabrakło 26 sekund więc teraz zmieniłem taktykę przygotowań.
Przygotowania – żadnego treningu biegowego powyżej 15 km
Uważam, że żeby dobrze pobiec półmaraton nie trzeba na treningach biegać więcej niż 15 km. Moje najdłuższe „wybieganie” wynosiło 14.7 km, co oczywiście nie oznacza, że nie trzeba biegać w ogóle. Być może można zrobić życiówkę nie biegając nic a nic, ale mi za bardzo zależało na rekordzie, żeby to sprawdzać. Zamiast bez sensu wydłużać treningi o kolejne kilometry, minuty, które zaoszczędziłem wykorzystałem na interwały oraz siłownię
Dzień zawodów
Dzień zawodów to tak naprawdę nieodłączna część tygodnia przed zawodami. Trzy dni czy pięć przed startem już nic nie zrobisz. Jeśli przypomniało Ci się, że miałeś trenować do życiówki, ale zapomniałeś, pozostaje Ci liczyć na to, że będziesz mógł cisnąć ponad siły w dniu zawodów. Ja też tak miałem przed kilkoma biegami. Przed tym jednak było inaczej – wiedziałem, że może być petarda w najbliższą niedzielę, więc dołożyłem dietowe starania. Odrzucam teorię o carboloadingu, a po prostu jem tak, żeby na biegu nie być jak chłop z obrazka zesraj się, a nie daj się.
Bieg postanowiłem przebiec „bezmyślnie”, za balonikiem 1:39:59. Na ostatnich zawodach w Pile biegłem sam, obliczałem ile do pacemakerów, w jakim tempie biegnę i kiedy powinienem przyspieszyć. Tak patrząc z perspektywy to męcząca procedura, a na półmaratonie każdy gram zachowanej energii jest istotny. W Gdańsku po prostu widziałem cały czas baloniki i tylko zastanawiałem się kiedy zacząć uciekać pacemakerom. Oczywiście fantazja podpowiadała mi, że już na ósmym mogę spokojnie zwiększyć tempo, bo mam w zapasie dwie butle z tlenem przecież. Na szczęście niewidzialna ręką mądrości pociągnęła mnie za koszulkę, żebym jednak został. Mój atak rozpocząłem na 16 kilometrze, ale było na trasie tak ciasno (jeden pas na ulicy! wyprzedzałem, kiedy widziałem, że na pasie obok nie jedzie samochód…) i tak wiało, że dopiero na 17. dogoniłem baloniki.
Są takie niesamowite momenty, po których ciarki mieszają się z łzami
Rozpoczynam ucieczkę, a moim oczom ukazuje się biegacz bez rąk. Wyprzedzamy go grupką ludzi, wszyscy zaczynają mu bić brawo. Mam zbyt ubogie słownictwo, by opisać, co dzieje się we mnie w tym momencie – szacunek pomieszał się z wdzięcznością, wszystko miało odzwierciedlenie w ciarkach. Za chwilę jestem już na mecie, ale dopiero myślami, już wiem że mam siłę to zrobić. Już wiem, że wyprzedzę za chwilę kolejnych biegaczy. Wiem, że będę mógł opowiadać wszystkim, że mam nową życiówkę, wiem, że godziny przygotowań właśnie procentują, wiem, że już nic nie może mnie powstrzymać w realizacji marzenia, które nazwałem celem w kalendarzu. Wiem, że to jest ten dzień! Za chwilę zaczynam ryczeć ze szczęścia! Po treningach nie miewam endorfinowych zachowań, ale na tym biegu czuję jakąś ekstazę. Wieje, odczuwalna pewnie koło zera, a mi na krótkim gorąco. Pani robi mi zdjęcie, to które jest wyżej, a ja wiem, że to będzie pamiątka z mojej życiówki w Gdańsku. Tablica z cyfrą 21, powinno być do mety jeszcze 97 metrów. Wiem, że cisnę na maksymalnych obrotach i zaplanowałem, że zaraz może mnie odciąć, a tu jeszcze dodatkowe 200 metrów. Wpadam na metę, czas netto 1:38:58.
To wszystko wydawało się takie proste: przygotowałem się, pobiegłem i mogę świętować. Myślę, że ten schemat działa w każdej dziedzinie życia. W dobrym biznesie, w dobrych relacjach – robisz co powinieneś, z pełnym zaangażowaniem, otrzymujesz zamierzony efekt. To życie takie proste.
Cudownie się to czytało 🙂 Ja z biegami nie mam nic wspólnego, ale podziwiam każdego, kto potrafi zrobić tak wiele, tyle przygotowań i poświęconego czasu na coś, co tak naprawdę jest TYLKO dla niego. Gratulacje 🙂
Dziękuję Justyna! : )
Od zawsze podziwiam ludzi, którzy biegają 🙂 ja nawet na pociąg, czy autobus nie biegnę, bo nie lubię, nikt by mnie wołami nie zaciągnął, a wokół mnie mnóstwo osób, które mówią, ze najgorzej jest zacząć, że też nie lubili, a teraz biegają… niesamowite, dla mnie to nie wyobrażalne 🙂 no i gratulacje dla Ciebie za Twój prywatny i własny pobity rekord 🙂
Dziękuję Iwona ; ))
Nie każdy ma potrzebę biegać, ważne żeby nieustannie się rozwijać ; )
[…] Wspomnienia jednych z najpiękniejszych chwil w moim sportowym życiu możesz przeczytać tutaj. Dziś miałem zupełnie inne strachy i dylematy przed biegiem: co będzie bolało pierwsze? […]